Strony

Karol Pander - czyli bujnie i zawile o prapradziadku patriocie


ŚLUB TO NIE KONIEC, ŚLUB TO POCZĄTEK
31 marca 1897 roku Karol Pander bierze ślub z Agnieszką Poloczek z Rossbergu, tak zaczyna się historia, którą odtwarzałam ostatnimi czasy. Niedługo po narodzinach syna Piotra jego przedsiębiorcze zapędy i patriotyczny duch wzięły górę.

źródło: familysearch.com
BYTOMSKIE KAMIENICE
Karol rozpoczął inwestycje w nieruchomości, jako przedsiębiorca budowlany. W 'Katoliku' z 1902 roku widnieje pierwsza oferta sprzedaży nowo wybudowanego domu  w Szarleju, z 11 pomieszczeniami, za 16500 marek. W latach 1904-1905 zleca budowę kamienic przy Friedrichstrasse (dzis. Mickiewicza) numer 24, 26 i 18 projektu Sotzika i Klitki. Kamienice w późniejszych latach zostały szybko sprzedane, m.in. jego szwagrowi Stanisławowi Poloczek. Dlaczego? Otóż...

źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa
PROCES GLIWICKI
Karol, zagorzały patriota i katolik podejmował się też działalności politycznej i społecznej. Jako członek tajnej organizacji Eleusis w lipcu 1905 roku zostaje oskarżony w hucznym górnośląskim procesie jej członków za zdradę stanu.
Wycisk, F. Żalezny, J. Przybylla, A. Wróbel, T. Fojczyk, F. Klose, J. Goły, A. Woś, W. Nandzik, S. Palenta, P. Szyndzielorz, J. Stawiarski, J. Piechulik, W. Oleś, E. Rybarz, W. Koziara, M. Winkler, F. Jazłowiecki, J. Zok oraz kobiety: M. Urbańczyk, J. Przybylla, M. Kaczmarczyk stanęli przed oskarżeniem przynależności do Eleusis, w tym: wspólnych spotkań patriotycznych, prowadzenia polskiej biblioteki, przysięgi poczwórnej abstynencji (alkohol, hazard, papierosy i rozpusta).

Z relacji zeznań czytamy: "Pander: Abstynentem nie jest, niczego nie podpisywał; był u Wyciska i dał mu swoją fajkę, bo była stara, lecz na niej nic nie napisał; nowej fajki nie byłby dał i pali też dalej."




źródło: strona Archiwum Nauki PAU i PAN w Kraowie
W efekcie za polskość sąd pruski skazał większość w wyżej wymienionej listy na kary pieniężne i więzienie. Prasa polska napiętnowała wyrok gliwicki, jednak większość rodzin skazanych została bez środków do życia. Karol skazany na 4 miesiące więzienia czym prędzej sprzedał bytomskie nieruchomości. W międzyczasie prof. Lutosławski rzucił myśl sprowadzenia rodzin męczenników za sprawę narodową do Galicyi i ofiarowania im zajęcia i zarobku w zamożniejszych domach. Skutkiem pomysłu były liczne wpłaty do komitetu pomocy Eleusis z siedzibą w Krakowie, swoje datki wpłacił m.in. Wincenty Lutosławski, prałat Władysław Bandurski, Maria Konopnicka i Odo Bujwid.

BOTTROP I POWSTANIA ŚLĄSKIE
Co stało się dalej z Karolem? Wiadomo, że do końca 1919 roku przebywał w Bottrop w Westfalii, gdzie uczestniczył w, powstałym w pobliskim Bochum, Polskim Zjednoczeniu Zawodowym. Organizacji przyświecała również idee patriotyczne i chrześcijańskie. Przywiodła go powrotnie na Górny Śląsk wizja powstania, tym razem już w towarzystwie dwóch dorosłych synów. Osiada w Chwałowicach, gdzie podejmuję pracę, jako górnik w kopalni Donnersmarck. Jako prawie pięćdziesięciolatek nie pozostaje jednak bierny politycznie jako aktywny członek ZZP.

KOPALNIA DONNERSMARCK W CHWAŁOWICACH
W 1922 roku socjalistyczna Gazeta Robotnicza urządza wielomiesięczną nagonkę na prapradziadka Karola, który w szybkim czasie zostaje przewodniczącym rady robotniczej kopalni Donnersmarck.
Dla przykładu 4 marca 1922 roku czytamy:
"Głównym bojownikiem za wiarę i ojczyznę w powiecie rybnickim jest "bogobojny druh i wiarus" Pander. Już zewnętrzny jego wygląd wskazuje i czyny jego potwierdzają, że pochodzi on z dzikiej pantery, rzucającej się bez namysłu na każdego domniemanego przeciwnika." W dalszej części dość obszernego artykułu czytamy, jakoby Pander próbował udaremnić spotkanie dla kandydatów do CZZP i pobił 'kryją leją' towarzysza Polskiej Partii Socjalistycznej wołając "co sam chcesz pierunie?". Wspomina się, że podczas powstania w biurze Zjednoczenia także nie pozwolił zjeżdżać pracownikom do pracy.

Kilka dni później gazeta z otwartą radością stwierdza, że Pander sam się postrzelił i leży w stanie beznadziejnym w lecznicy w Rybniku. Później zmienia wersję, na zamach z zemsty w reakcji na informację w gazecie Katolik, że Pandra napadli nieznani dotąd sprawcy i postrzelili w płuca. Partia Socjalistyczna żeby oddalić zarzut winy informuje, że wypadek był pewną zemstą robotnika górniczego w zemście za wydalenie go z pracy w kopalni. W dziennikarstwie trzeba mieć również pamięć, Gazeta Robotnicza w dalszym czasie jednak wraca do pierwszej wersji, która okaże się dla nich bardziej barwna.

Miesiąc po postrzale Karol z lecznicy wraca do pracy, Partie Socjalistyczna kolejny raz pokazuje swój poziom: "Nieszczęście nawiedziło znów naszą kopalnię, bo zjawił się zaś Pander, polski Hoersing w powiecie rybnickim. Było ty trochę spokojnie jak go nie było, ale jak się pokazał to zaczęła się heca przeciw pepesowcom na nowo." Karol wysyła korespondencję do gazety Polak nr 80, gdzie próbuje zniechęcić do kandydatów CZZP górników Donnersmarck przed wyborami do rady zakładowej. Fragment tej gazety przywiesza na wrotach do markowni. Tu jednak nie kończy się długi artykuł, w którym partia próbuje tłumaczyć swoją nielegalną agitację oraz poniżać w zdaniach kolejnych swoich przeciwników z Bogiem (dosłownie!) na czele.

W maju 1922 roku miało miejsce odsłonięcie sztandaru PPS, w negocjacjach 'międzypartyjnych' Karol oczywiście uczestniczył, wcześniej ustalając postulaty z redaktorem Kath. Volkzeitung Trunkhardtem. Zagotowało to kolejną porcję zabawnych oszczerstw socjalistów.

Tydzień po tygodniu możemy przeczytać bogaty zestaw sprzecznych ze sobą bajek ideologicznych dla towarzyszy przeciw mojemu prapradziadkowi.

Uroczysty przegląd oddziałów Wojska Polskiego przez marszałka Józefa Piłsudskiego na Rynku w Rybniku, wrzesień 1922 źródło: http://www.nto.pl/
01.07.1922 r. "Rybnik. (Patrjotyzm górników). Załoga kopalni "Donnersmarka" z Chwalowic wystawiła niezmiernie piękną mównicę na rynku na przywitanie wojsk polskich, pomysłu p. Pandera. Jest to olbrzymi blok węgla, na co spotrzebowano 500 centnarów węgla. Mównica skłąda się z olbrzymich brył węgla, pomiędzy którymi wprawiono elektryczne lampy. Gdy światło się zapali, stos robi wrażenie, że się pali."

RYBNICKA OBERŻA
źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa
źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa
 Wiarygodność wielu informacji zawartych w Gazecie Robotniczej skwitujmy milczeniem, jednak pewne fakty historyczne udało się dzięki niej potwierdzić. O oberży prapradziadka Karola przy ul. Hallera krążyły legendy. W maju 1924 roku Gazeta informuje "(...) oprócz tego najął sobie knajpę w Rybniku; chciał więc odgrywać szynkierza i obmana" oraz "Pander, dawniejszy obman (teraz oberżysta, dawniej komunista westfalski, Chwałowski enpeperowiec i nareszcie chrześcijanin patentowy!". Pomijając szereg bluzg potwierdziły się rodzinne legendy o oberży. Do śmierci w 1930 roku Karol oberżę prowadził właśnie na Hallera tuż przy rzeźni miejskiej, zaciekle debatował o polityce i przy tym gościł zebrania m.in. Spółdzielni Budowlanej czy Związku Obrony Górnoślązaków filia w Rybniku.

źródło: archiwum rodzinne

SOBOWTÓR
Poszukiwania historii prapra Karola nie byłyby takie tajemnicze, gdyby nie inny Karol Pander 'grasujący' w tym okresie na Górnym Śląsku. 'Sobowtór', Karol Leonard Pander urodził się 7 listopada 1876 roku w Kłodnicy (woj. opolskie) jako syn Cecylii, zamieszkał w Knurowie. Jego żoną była Maria Poloczek, miał również kilkoro dzieci, w tym Karola, Eryka i Adelajdę. Uczestniczył także w powstaniach śląskich. Podobne życiorysy, jednak udało się je rozgraniczyć. 'Sobowtór' pozostawał większość życia w Knurowie i Gliwicach, nie imał się działalności przestępczej, za co został aresztowany w 1927 roku. Zginął latem 1942 roku w obozie  KL Auschwitz.


Podsumowując tą długą, bujną i zawiłą historię mojego prapradziadka mam nadzieję, że nie dotknęło nikogo fruwające w powietrzu, lecz niezamierzone, zabarwienie polityczne. Dla mnie szczególnie piękną lekcją historii było czytanie o organizacji Eleusis, z której również wywodziło się w dalszych latach harcerstwo, później Anonimowi Alkoholicy czy Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Bo w ostatecznym rozrachunku zawsze i tak liczy się człowiek, nie polityka :)